Lilting, czyli film który trzeba zobaczyć
Miłość oznacza cierpliwość. Nawet kiedy miłość odchodzi…
To nie superprodukcja. To nie film pełen akcji. To nie jest hit wszechczasów. Ale „Lilting” to oryginalna opowieść o miłości dwóch facetów, a dokładnie o tym co się dzieje, kiedy jeden z nich umiera…
Dla mnie to obraz z pierwszej trójki filmów o tematyce LGBT!
Historia trudna, smutna, wzruszająca. Pomysł na scenariusz zasługuje na to, by zobaczyć „Lilting”. Pokazuje co spotyka chłopaka, który stara się zaprzyjaźnić z matką zmarłego partnera. Ta nie wie, że syn był gejem. Nie wie, że kochał głównego bohatera. Mówi tylko po chińsku. Mieszka w domu opieki. Jest uparta jak mało kto. Dosłownie wszystko co można sobie wyobrazić staje się więc barierą w ich relacjach.
Bohater, którego zmagania pokazuje film, musi wykazać się wielką cierpliwością. Od widza wymagana jest z kolei cierpliwość w czytaniu chińskich tłumaczeń. Ale dzięki temu zabiegowi łatwiej zrozumieć obie strony.
Historia i sposób jej pokazania są więc godne najwyższych ocen. Ale i gra aktorska zasługuje na pochwałę. Główną rolę zagrał Ben Whishaw, który występuje między innymi w filmie „Pachnidło”, ale przede wszystkim znany jest z wcielenia się w słynnego Q, czyli inżyniera Jej Królewskiej Mości z przygód Jamesa Bonda (Spectre, Skyfall).
Tytuł „Lilting” przetłumaczono na polski jako „Dwugłos”. A z angielskiego „Lilt” to rytm. Znalezienie idealnego wyjaśniania tytułu nie ma jednak specjalnie znaczenia. „Lilting” to film jedyny w swoim rodzaju. Na pewno taki, który trzeba obejrzeć!
Film dostępny jest między innymi na OutFilmie: https://www.outfilm.pl/lilting